Mówi się, że Oslo to mała stolica z wielkimi przedmieściami, miasto liczy bowiem 670 tys. mieszkańców, podczas gdy cała aglomeracja blisko 1,5 mln, co oznacza, że skupia ponad ¼ całej populacji Norwegii. Kiedy jednak spacerujemy uliczkami Oslo, nie spotykamy tłumów – ani mieszkańców, ani turystów. Jest środek tygodnia, koniec wakacji szkolnych w Norwegii, co pewnie jakoś wyjaśnia pierwsze. Jest też piękna letnia pogoda i wciąż trwają wakacje m.in. w krajach europejskich, co w żaden sposób nie wyjaśnia drugiego…
Przyjeżdżamy do Oslo dość wcześnie rano. Po drodze kupujemy karty Oslo Pass, by móc skorzystać z miejskich parkingów bez opłat. W cenie karty możemy poruszać się po mieście autobusem, tramwajem oraz metrem, skorzystać z tramwaju wodnego, zwiedzić muzea, galerie, zabytki (dokładny wykaz miejsc dostępnych w ramach karty – tutaj). Zostawiamy więc auto na parkingu przy marinie Kongen i ruszamy w kierunku Aker Brygge. Widoki na wyspy, które powinniśmy móc podziwiać po prawej stronie przysłania nam na początku ogromny prom Color Line. Jednak po kilku minutach marszu odsłania się naszym oczom znacznie przyjemniejszy widok – na Tjuvholmen.
Aktualizacja 2022 r.
Niestety Oslo Pass nie upoważnia już do parkowania za darmo w stolicy Norwegii. Dlatego dobrym rozwiązaniem jest pozostawienie samochodu na jednym z parkingów w bezpośrednim sąsiedztwie skoczni narciarskiej Holmenkollen. Parkingi te są darmowe, a nieopodal znajduje się stacja metra, skąd w kilkanaście minut można dojechać do centrum Oslo. Linia metra nr 1 (niebieska), stacja (naziemna) nazywa się Holmenkollen, należy wsiąść w metro jadące w kierunku Bergkrystallen. Norweskie metro oznaczone jest literą T – od T-bane. W centrum proponuję wysiąść na stacji Jernbanetorget i zacząć zwiedzanie Oslo od Opery (Operahuset).
Półwysep Tjuvholmen
Tjuvholmen (zwany też „wyspą złodziei”) to malutki półwysep, na którym znajduje się m.in. Muzeum Astrup Fearnley ze zbiorami sztuki współczesnej, budynki mieszkalne, teren rekreacyjny, a nawet kąpielisko. Podziwiamy nowoczesną architekturę muzeum – budynek robi na nas ogromne wrażenie – i rozsiadamy się na trawie na śniadaniu (które przywieźliśmy ze sobą). Dookoła panuje błogi spokój, można delektować się widokiem na wyspy…
Twierdza Akershus
Posileni ruszamy wzdłuż wybrzeża w kierunku twierdzy Akershus. Jest to jedna z najpotężniejszych cytadel Skandynawii. Zaczęto ją wznosić ok. 1290 r. z rozkazu Haakana V Mangussona, który przeniósł tu stolicę z Bergen. Miała bronić miasta głównie przed duńskimi atakami, a jej mury były wtedy wyższe o 7 m niż obecnie. Co ciekawe, forteca nie została nigdy zdobyta!
Ratusz
Niedaleko twierdzy Akershus, przy placu Rådhusplassen stoi gmach ratusza Oslo. Jego budowę ukończono w 1950 r. i od tamtej pory uważa się go za symbol miasta. To tutaj obraduje rada miejska, ale też w ratuszu właśnie, każdego roku 10 grudnia król wręcza Pokojową Nagrodę Nobla. Bryła budowli z dwiema prostopadłościennymi 60-metrowej wysokości wieżami nieco przytłacza, choć jednocześnie sprawia wrażenie potężnej bramy łączącej port ze śródmieściem.
Dekoracja fasady przedstawia krajobrazy Norwegii i sceny z jej historii, a nad wejściem umieszczono godło miasta z wizrunkiem św. Hallvarda – patrona Oslo. Jak mówi legenda ten chłopski syn został zabity, gdy próbował uratować przed bandytą ciężarną kobietę. Jego ciało obciążone głazem wrzucono do morza, ale ono cudownie wypłynęło wraz z kamieniem. Na jednej ze ścian ratusza znajduje się zegar astronomiczny, a 49 kurantów wschodniej wieży dzwoni co godzinę.
Mimo wszystko ratusz nie robi na nas dobrego wrażenia. A może to ręcznie urabiana cegła w kolorze brązowym wywołuje to przytłaczające wrażenie?
Opera
Ulica, przy której znajduje się ratusz to Rådhusgata, idąc nią w kierunku południowo-wschodnim docieramy do gmachu Opery (Operahuset). Obiekt, który otwarto w 2008 r., kształtem ma przypominać krę lodową ześlizgującą się w wody fiordu. Projektowało go słynne biuro architektoniczne Snøhetta, znane m.in. z nowej biblioteki w Aleksandrii. Na dachu opery położono 36 tys. marmurowych płyt. Marmur pochodzi z Carrary i jest to najjaśniejszy z marmurów. Dach to jednocześnie ogromny taras widokowy, po którym można spacerować i podziwiać Oslofjord i panoramę miasta.
Opera ma sześć poziomów, z czego jeden znajduje się pod ziemią. Owal głównej widowni dla blisko 1400 gości pokryto drewnem dębu. Drewno pełni tu nie tylko rolę ozdobną, jest też istotnym elementem wpływającym na dobrą akustykę.
Nam, jako tym lubiącym nowoczesną architekturę, opera w Oslo bardzo się podoba. Sprawia wrażenie, że wszystko jest w niej spójne – ogromne przeszklenia i biel marmuru ogrzewa ciepło drewna. Widać, że jest to budynek nowoczesny, ekologiczny (na dachu jest 300 m2 paneli słonecznych) i dobrze wpasowany w otoczenie. Warto dodać, że opera jest częścią projektu nowego centrum miasta. Dołączy do niej, oprócz budynku nowej biblioteki miejskiej, czternastopiętrowy budynek, do którego mają zostać przeniesione dzieła z Muzeum Muncha oraz z Muzeum Stenersena.
Budynki Barcode czyli kod kreskowy
Aż żal odchodzić spod opery, ale mamy zaplanowanych kilka kolejnych atrakcji. Jeszcze rzut oka (i aparatu!) na Barcode czyli norweski architektoniczny kod kreskowy. Otóż, patrząc spod opery w kierunku północnym, widzimy nowoczesną dzielnicę biurowo-mieszkalną zwaną rzeczywiście Barcode czyli kod kreskowy. Jeszcze do niedawna w jej miejscu znajdowały się doki i magazyny portowe, w 2003 r. rozstrzygnięto konkurs na zagospodarowanie strefy poprzemysłowej, a w 2005 r. rozpoczęto wznoszenie Barcode. A dlaczego kod kreskowy – różnej szerokości budynki stoją na wąskich działkach równolegle do siebie. Obecnie ukończono 9 budynków, docelowo ma być ich 11.
Karl Johans gate i Zamek Królewski
Spod opery kierujemy się na zachód, dochodzimy do dworca kolejowego (Oslo Sentralstasjon), gdzie zaczyna się Karl Johans gate czyli główna i najbardziej reprezentacyjna promenada miasta. To jest dość tłoczne miejsce, ale już po kilkunastu minutach spaceru docieramy do Zamku Królewskiego, który kończy deptak.
Zamek Królewski w Oslo to rezydencja norweskiej rodziny królewskiej. Budowla została wzniesiona w latach 1824-1848 w stylu klasycystycznym i, co ciekawe, jest to jedna z młodszych siedzib królewskich na świecie. Zamek udostępnia do zwiedzania kilkanaście pomieszczeń. Zwiedzanie trwa godzinę, a bilety warto kupić wcześniej – najlepiej przez internet – tutaj: www.ticketmaster.no, na miejscu bowiem ilość biletówjest ograniczona.
Przed zamkiem stoi posąg króla Karola III Jana, od którego ulica wzięła swą nazwę. Sam zamek otacza duży park z jesionami i lipami.
Wyspa muzeów Bygdøy
Na wyspę Bygdøy można dojechać, bo… właściwie obecnie jest to półwysep. My jednak postanowiliśmy wykorzystać nasze karty Oslo-Pass i popłynąć tam stateczkiem. Dla posiadaczy tej karty podróż stateczkiem jest bezpłatna. Wyruszają one z przystani City Hall Pier 3, odpływają co 20/30 minut, a w ogóle pływają pomiędzy marcem a październikiem.
Bygdøy oznacza zabudowaną wyspę, ale oprócz pałacu, rezydencji ukrytych wśród roślinności i muzeów związanych z morzem, znajdziemy tu wielki skansen oraz łąki z pasącymi się owcami. My wysiadamy na drugim przystanku przy wyspie, skąd mamy blisko do trzech muzeów: Fram, Kon-Tiki i Norwegian Maritime Museum czyli Norweskie Muzeum Żeglugi.
Muzeum Fram
Jak dla nas Muzeum Fram to genialnie zrobione muzeum! Można śmiało powiedzieć, że całe pomieszczenie po prostu wypełnia statek. A jest to statek polarny Fridtjofa Nansensa – Fram (czyli w tłumaczeniu – Naprzód) z ekspedycji z lat 1893-1896. Korzystał z niego także Roald Amundsen w czasie swoich wypraw biegunowych. Po statku można chodzić, można zwiedzić poszczególne jego pomieszczenia z mnóstwem fotografii i eksponatów, a temu wszystkiemu towarzyszą efekty dźwiękowe w postaci pomruków silnika i skrzypienia „pracujących” drewnianych elementów. Można też przejść przez mini jaskinię lodową. W muzeum panuje półmrok, a statek jest ciekawie podświetlony. Wg nas Muzeum Fram to super muzeum dla dzieci i dorosłych.
Muzeum Kon-Tiki
To miejsce, gdzie można zobaczyć nie tylko słynną tratwę, na której Thor Heyerdahl wraz z załogą pokonał Ocean Spokojny (Wow! To naprawdę ta sławetna tratwa!), jest tutaj też papirusowa „Ra II”, na której ten słynny Norweg przepłynął Atlantyk w 1970 r. Zarówno „Ra I” (która zatonęła), jak i „Ra II” zbudowane były wg rysunków starożytnych Egipcjan, a podróże Thora Heyerdahla miały za zadanie potwierdzić możliwość kontaktu cywilizacji śródziemnomorskich z amerykańskimi. Muzeum jest nowoczesne i multimedialne i podobnie, jak Muzeum Fram zwiedza się naprawdę z zainteresowaniem.
Norweskie Muzeum Żeglugi
Ostatnie muzeum, które odwiedzamy na wyspie to Norweskie Muzeum Żeglugi, chuba najbardziej kojarzy się ono z dawnymi muzeami, choć i multimedia tu działają. Jest to spory obiekt, w którym można zobaczyć oryginalne zabytkowe jednostki morskie, np. łódź wożącą parafian na niedzielne msze. W głównym budynku znajdują się modele statków, ale też przedmioty związane np. z nawigacją, czy obrazy o treści marynistycznej. Można odpocząć w sali kinowej oglądając ciekawy film Iva Capriny opowiadający o tradycjach morskich i wybrzeżu Norwegii z przepięknymi ujęciami krajobrazu.
Muzeum Astrup Fearnley
Po zobaczeniu trzech muzeów wracamy również stateczkiem na wybrzeże, by odwiedzić Muzeum Astrup Fearnley of Modern Art. Pamiętacie? To pobliżu tego miejsca jedliśmy rano śniadanie. Teraz jest tu gwarnie, Tjuvholmen żyje pełnią życia.
Znaną galerię sztuki współczesnej w 2012 r. przeniesiono z dzielnicy Kvadraturen do nowo powstałego budynku w sąsiedztwie Aker Brygge na Tjuvholmen. Budynek muzeum liczy 7000 metrów kwadratowych, a kosztował 700 milionów koron norweskich. Został zaprojektowany tak, aby przypominał statek i jest to kolejny przykład fantastycznej nowoczesnej architektury. Tak naprawdę są to trzy odrębne pawilony, które umieszczono ponad wąskim kanałem wodnym pod wspólnym szklanym dachem w kształcie żagla. Dzięki temu podwieszane wnętrze oświetla duża ilość naturalnego światła.
Jak dla nas – idealne miejsce do podziwiania sztuki. Paleta ze szkła, stali i materiałów drewnianych podkreśla prostotę norweskiego wzornictwa. W muzeum organizowane są nie tylko wystawy czasowe, ale też warsztaty dla dzieci. W muzeum Astrup Fearnley można podziwiać dzieła m.in. Jeffa Koonsa, Takashi Murakami, Damiena Hirsta, Cindy Sherman i Richarda Prince’a.
Park Vigelanda
Ostatnim miejscem, które odwiedzamy w Oslo jest park Vigelanda. Jest to jedna z części parku Frognera. Dojeżdżamy tu tramwajem linii 12 (bilet znów mamy gratis w ramach karty Visit-Oslo).
Jest późne, piękne, słoneczne, letnie popołudnie. W parku spotykamy mnóstwo mieszkańców Oslo, ale i turystów (park odwiedza milion turystów rocznie), choć znów nie są to tłumy. Ten park to wielkie artystyczne przedsięwzięcie Gustava Vigelanda (1869-1943), który przekazał rzeźby państwu w zamian za obietnicę dobrej ich ekspozycji, dożywotnią rentę i mieszkanie.
Najbardziej charakterystycznym i rozpoznawalnym elementem parku jest 17-metrowej wysokości Monolit z granitu z Iddefjorden ze 121 ludzkimi sylwetkami. W sumie w parku wystawionych jest aż 200 rzeźb, poprzez które artysta próbował przedstawić dramat życia człowieka od urodzin po starość i śmierć. Bardzo ciekawe miejsce, na które jednak dobrze przeznaczyć więcej czasu, by móc w spokoju kontemplować sztukę.
Warto dodać, że przy południowej granicy parku znajduje się Muzeum Vigelanda. Latem muzeum czynne jest tylko do godz. 17:00 (zimą do 16:00) i dlatego niestety nie udaje nam się do niego zajrzeć.
Na koniec postanawiamy przespacerować się uliczkami Oslo do parkingu. Nie korzystamy już z komunikacji, by jeszcze bardziej poczuć klimat stolicy Norwegii. I choć mamy świadomość, że jest jeszcze wiele miejsc, które warte są tu odwiedzenia, jak np. Muzeum Muncha czy Muzeum Ibsena, to i tak dzień uważamy za super udany!
2022 rok – Oslo po raz drugi
Powyżej opisaliśmy naszą pierwszą wycieczkę do Oslo. W tym roku (2022) ponownie mieliśmy przyjemność zwiedzać stolicę Norwegii. Pokazywaliśmy Oslo 10-cio latce, na której największe wrażenie zrobiło Muzeum Fram. Część miejsc odwiedziliśmy ponownie, ale dwa widzieliśmy po raz pierwszy – były to: skocznia narciarska i Muzeum Narciarstwa Holmenkollen oraz Grass Roots Square.
Holmenkollen – skocznia narciarska i Muzeum Narciarstwa
Holmenkollen to właściwie kompleks sportowo-turystyczny, o którym mówi się, że dla Norwegów jest świętością. Tutaj bowiem kształtowały się talenty norweskiego narciarstwa, tu odbywały się największe imprezy sportowe kraju, tu wreszcie znajduje się symbol zimowych sportów w Norwegii czyli skocznia Holmenkollenbakken.
Pierwsza skocznia narciarska w tym miejscu została wybudowana w 1892 r. Od tamtej pory ponad 15 razy była przebudowywana i modernizowana. Ostatnio w 2010 r., kiedy to poprzedni stuletni obiekt rozebrano, a na jego miejscu pojawiła się nowoczesna sylwetka górującej nad okolicą skoczni. Wejście na skocznię (a raczej wjazd!), wiąże się z odwiedzeniem Muzeum Narciarstwa (Skimuseet).
Muzeum Narciarstwa powstało w 1932 r. i od tamtej pory dokumentuje tysiące lat historii tego sportu, począwszy od czasów prehistorycznych!. Muzeum nie jest duże, więc tym bardziej warto poświęcić na nie czas. Można tu zobaczyć przeróżne modele nart – z różnych okresów historii i z różnych rejonów Norwegii. Można zapoznać się z tradycjami uprawiania sportów zimowych, a także zobaczyć sprzęt, jaki zabierali ze sobą na wyprawy polarne Roald Amundsen i Fridtjof Nansen. A po zwiedzeniu muzeum czas wjechać na samą górę skoczni – na punkt widokowy.
Ze szczytu skoczni rozpościera się widok na Oslo oraz wody Oslofjordu. Niestety trudno nam było spojrzeć w dół skoczni, ponieważ miejsce, gdzie znajduje się belka startowa było mocno oblegane przez kibiców osób zjeżdżających na tyrolce. W końcu udało się stanąć w pierwszym rządzie i zrobić kilka zdjęć. Wysokość robi wrażenie, prawda? Skocznia ma 134 m wysokości.
Grass Roots Square
Grass Roots Square to dość niepozorny plac znajdujący się przed jednym z budynków rządowych w Oslo, a na nim… 50 tysięcy figurek z brązu!
Figurki o wysokości 8-10 cm, albo zastępują płyty chodnikowe, albo znajdują się pod nimi, dzięki czemu mamy wrażenie, że niektóre kamienie są podnoszone z chodnika przez miniaturowy tłum. Z daleka zaś instalacja przypomina źdźbła trawy wyrastające wśród kamieni.
Autorem instalacji jest koreański artysta Do Ho Suh, który wygrał międzynarodowy konkurs na stworzenie publicznego projektu sztuki plenerowej dla placu przy budynku norweskiego rządu. Jest to wystawa stała rezydująca w stolicy Norwegii od 2013 roku. Instalacja ma uosabiać ruch oddolny. Poprzez różny wiek, płeć i pochodzenie etniczne postaci, ma pokazywać moc możliwości zjednoczonej społeczności.
Oslo – gdzie nocować
Jak wiadomo Oslo do tanich miast nie należy, ale z odpowiednim wyprzedzeniem można znaleźć nocleg w przyzwoitej cenie. Oto kilka propozycji:
Central City Apartments – 2 minuty spacerem od stacji metra, pokoje z łazienką.
The Verdandi Hotel – hotel znajduje się w centrum Oslo, w odległości ok. 700 m od Aker Brygge, twierdzy Akershus i parku przy Pałacu Królewskim.
Citybox Oslo – nieco drożej niż poprzednie propozycje, ale również świetna lokalizacja – stąd w 10 min. dojdziesz spacerem do Muzeum Muncha, a w 5 min. do gmachu opery, Karl Johans Gate zaś znajduje się w odległości zaledwie 150 m.
Powyższe oraz wszystkie poniższe linki do noclegów są to linki afiliacyjne. Będzie nam miło, jeśli rezerwując nocleg, skorzystasz z linka – Ty zapłacisz tyle samo, a Booking.com podzieli się z nami swoją prowizją. Przeznaczymy ją na utrzymanie bloga (m.in. domena, serwer) oraz tworzenie nowych bezpłatnych treści. Z góry dziękujemy za pomoc w rozwoju bloga!
Wszystkie wpisy z naszych podróży po Norwegii znajdziecie tu: Norwegia
Jeśli podobają się Wam nasze posty, zapraszamy do polubienia strony Aktywnych w podróży na Facebooku oraz do śledzenia naszego profilu na Instagramie. Będzie nam również miło, jeśli udostępnicie ten post swoim znajomym.
Jeśli spodobał Ci się post, możesz nas wesprzeć stawiając nam wirtualną kawę. Tym sposobem wspierasz naszą twórczość.
Dodatkowo, stawiając nam kawę, masz teraz możliwość odebrania za darmo 45 dni dostępu do bogatej biblioteki audiobooków BookBeat!